Mam
na imię Pierina i zdanie „To boli!” słyszę najczęściej. Nie umiem okazywać
czułości inaczej, niż dotykając tak mocno, że zostają siniaki. Nie umiem
przytulać inaczej niż w sposób, który pozbawia oddechu. Mimo to „kocham Cię!”
wykrzykuję z częstotliwością 3 razy na minutę, rzucając się Señoritę, gdy tylko
na moment straci czujność.
Mam
na imię Lucia, mam 3 lata i mieszkam w domu dziecka. Rodziców nie znam,
porzucili mnie dawno temu. Uwielbiam się przytulać i szybko zasypiam na rękach,
zwłaszcza gdy ktoś nuci mi piosenki, nie ważne w jakim języku. Nie lubię, gdy
przez cały dzień dostaję tylko garść ryżu i bułkę, bo nic innego nie ma.
Mam
na imię Derex, jestem najmniejszy z czwartej klasy i dlatego często mi
dokuczają. Ale jak ostatnio poszedłem do Señority, powiedziałem, że potrzebuję
buziaka i go dostałem, od razu przestałem płakać. Choć nie powiem, trochę się
wstydziłem.
Mam
na imię Nayelli i swoje dwunaste urodziny spędziłam w oratorium. W domu cały
dzień nikogo nie było. Zresztą i tak mama mnie porzuciła, a tata powiedział, że
nie chce mnie znać. A tutaj przyjaciele przynieśli tort, były prezenty.
Wróciłam do domu zapłakana, ale wyjątkowo z innego powodu.
Peruwiański kalejdoskop twarzy, uczuć i doświadczeń w
kolorach niezamiecionego piachu i niezmordowanego słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz