Mówi DOM. Myśli o wybudowanej w dwa dni budce,
sklejonej z innymi jej podobnymi w jeden tętniący życiem organizm. O kratach w
przyciemnionych oknach i ubitym piachu przed wejściem. O swojej dzielnicy „Nowa
Nadzieja”, na co jednak – nie wiadomo.
Mówi SPOKÓJ. Myśli o tym, jakby tu wieczorem wrócić
bezpiecznie do domu i nie stracić po drodze życia lub portfela.
Mówi RODZINA. Myśli o swoich pięciu nieślubnych
dzieciach, rozsianych po babciach i wujkach i o tym, kiedy będą mogły pójść do
pracy. O tym, że tak naprawdę to nic ją z nimi nie łączy, bo przecież jest
wolnym człowiekiem.
Mówi PRZEPRASZAM. Myśli o tym, co za te przepraszam
dostanie i, choć z matematyką zawsze ma problemy, szybko kalkuluje, czy mu się
to opłaci.
Mówi MIŁOŚĆ. Myśli o coraz to nowych przekleństwach
w kierunku swojej córki, która spragniona czułości codziennie wraca do domu z
nadzieją, że dziś będzie inaczej.
Peru jak nie do końca kompetentny nauczyciel
języka. Dlatego uczę się na własną rękę. I dlatego gdy mówię SZCZĘŚCIE
myślę o łzach i uśmiechu w idealnych proporcjach,
gdy mówię MISJA
myślę o ogromnym krzyżu i jeszcze większych siłach
do jego niesienia,
a gdy mówię PAN BÓG
myślę – Ty to masz pomysły… :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz