Dla
większości dzielnica „Nowa Nadzieja”. Dla tych co tu mieszkają „Czerwona Strefa”
lub „Dziura”. Miejsce, do którego nie każda taksówka chce jechać. Gdzie czasami
za przejazd ulicą trzeba zapłacić 1zł, by kolejnego dnia nie znaleźć
opon przebitych gwoździami. Miejsce, w którym lepiej nie chwalić się dużą
ilością pieniędzy. Dzielnica z zasadami, gdzie swój swojego nie tknie, chyba że
po dobrze przedawkowanym weekendzie niezbyt da się już odróżnić kto przyjaciel,
a kto wróg. Gdzie psy nie pogardzą zmarłym towarzyszem, a wychodzenie w
pojedynkę po 20 jest wyłącznie na własne ryzyko. Gdzie Boga-zbawcę ceni się
bardziej niż Boga-towarzysza.
W
tym miejscu na końcu świata żyją moi bohaterowie. Nie mają czerwonych peleryn
ani kolorowych masek. Widzialni jedynie dla tych, którzy widzieć ich zechcą. Potrafią
płynąć pod prąd na wyschniętej pustyni. Supermoce zamienili na współczucie,
radość, pracowitość i wiarę.
A
więc jest 21-letni Antonio, który w czasie chodzenia po dzielnicy i zapraszania
do Oratorium daje sobie ukraść telefon, byle tylko obronić towarzyszącego mu małego
Daniela. 24-letni Javier po 6 latach idzie do spowiedzi, a spotkany po
przyjęciu Pana Jezusa w Komunii Świętej nie może przestać się śmiać. Jest
15-letni Wilmer, który po odrobieniu swoich lekcji biegnie do chłopców z 4-tej
klasy, by pomóc im w matematyce. 11-letni Alex weekendami pracuje na rynku
pchając wózki z owocami, a w czasie oratoryjnej przerwy, zamiast biegać za
piłką, leci do jadalni pomóc w rozkładaniu talerzy dla 70 dzieci. Jest też 22-letni
Charles, który codziennie walczy o przepustkę, by tylko wyrwać się z koszarów
do Bosconii i do dzieci. Jest 12-letni Alonso, który niepostrzeżony zakradł się
do Oratorium, bo był głodny. Potem został na Drodze Krzyżowej, stojąc na
baczność wsłuchany w każde słowo i tylko pytanie czemu składam ręce do modlitwy
nie dawało mu spokoju.
Żyję
w świecie superbohaterów. Superbohaterów, którzy wiedzą, że ich codzienne
wybory nie dadzą im supermocy, nie przeniosą na inną planetę, nie dadzą
magicznych rozwiązań problemów, nie zmienią pstryknięciem palca ich losu, ani
nie pozwolą uciec od czasami przygniatającej codzienności. Mimo to moi
superbohaterowie mówią NIE mniej męczącej drodze przeciętności. I dlatego są
SUPER.
Super bohaterzy .... spotykamy ich codziennie, tylko są niedostrzegalni.! :)
OdpowiedzUsuń