12
misyjnych miesięcy skurczyło się do 4,5. Próbuję ogarnąć myślą tysiące dzieci,
które przewinęły się w tym czasie przez Bosconię i Oratoria na slumsach. Patrzę
na te wszystkie tygodnie i każdy jego dzień spędzony w Oratorium. Chciałoby się
spytać – czy coś się przez ten czas zmieniło? Ktoś się nawrócił? Ktoś
pociągnięty moim świadectwem przyjął chrzest? Albo zafascynowany pracą misyjną
ruszył w świat, by świadczyć o Panu Bogu? Nie wydaje mi się, a przynajmniej nic
o tym nie wiem. Można by powiedzieć – słabo. Bo przecież „po owocach ich
poznacie”.
Ale
chwileczkę. Wraca pytanie – po co wyjechałam na misje? Czy po to, żeby z
otwartym Pismem Świętym w jednej i krzyżem w drugiej ręce wołać po rogach ulic
„Nawracajcie się!”? A może po to, żeby zbawić cały świat i jeszcze trochę?
Chyba jednak nie. I gdyby taki był cel wyjazdu zapewne nigdy bym się nie
zdecydowała.
„Moim
pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał, i wykonywać jego dzieło.”
(J 4,34)
Podążać
naprzód szczególnie, gdy się nie zna drogi. Czy widać owoce, czy nie. I gdy stajemy
przed ścianą problemów z Chrystusowym pytaniem w głowie „Kochasz mnie?”, z
wiarą uczynić krok naprzód tak, by Bóg nie musiał powtarzać pytania.
„Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a
nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak się
bielą na żniwo.” (J 4, 35)
Więc
podnoszę oczy i widzę 13-letniego Meydeisona, który na zwróconą mu uwagę nie
odpowiada już wianuszkiem przekleństw, tylko mówi przepraszam i przychodzi się
przytulić. Widzę czterech największych rozrabiaków, którzy jako jedyni zostają
na wieczornej Mszy Świętej. Widzę, że szczegółowo zaplanowane zajęcia taneczne
na slumsach kończą się półgodzinną posiadówką na środku jałowego placu i
rozmowami o Polsce, o tym czy są tam psy, czy rośnie ryż i czy w telewizji lecą
teleturnieje. Widzę Abigeil, która po, zdaje się, przypadkowej rozmowie
zamieniła parciany worek na plecak z zeszytami i teraz zamiast zbierać paszę
dla osła, przychodzi do Bosconi żeby się uczyć i grać.
„Żniwiarz
otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się
razem ze żniwiarzem.” (J 4, 36)
No to widzisz, "Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa..." ;-) Te cztery, które zostały. Sama radość! :-D
OdpowiedzUsuń