piątek, 1 listopada 2013

Język niekoniecznie hiszpański


Mówi DOM. Myśli o wybudowanej w dwa dni budce, sklejonej z innymi jej podobnymi w jeden tętniący życiem organizm. O kratach w przyciemnionych oknach i ubitym piachu przed wejściem. O swojej dzielnicy „Nowa Nadzieja”, na co jednak –  nie wiadomo.
Mówi SPOKÓJ. Myśli o tym, jakby tu wieczorem wrócić bezpiecznie do domu i nie stracić po drodze życia lub portfela.
Mówi RODZINA. Myśli o swoich pięciu nieślubnych dzieciach, rozsianych po babciach i wujkach i o tym, kiedy będą mogły pójść do pracy. O tym, że tak naprawdę to nic ją z nimi nie łączy, bo przecież jest wolnym człowiekiem.
Mówi PRZEPRASZAM. Myśli o tym, co za te przepraszam dostanie i, choć z matematyką zawsze ma problemy, szybko kalkuluje, czy mu się to opłaci.
Mówi MIŁOŚĆ. Myśli o coraz to nowych przekleństwach w kierunku swojej córki, która spragniona czułości codziennie wraca do domu z nadzieją, że dziś będzie inaczej.

Peru jak nie do końca kompetentny nauczyciel języka. Dlatego uczę się na własną rękę. I dlatego gdy mówię SZCZĘŚCIE
myślę o łzach i uśmiechu w idealnych proporcjach,
gdy mówię MISJA
myślę o ogromnym krzyżu i jeszcze większych siłach do jego niesienia,
a gdy mówię PAN BÓG
myślę – Ty to masz pomysły… :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz